Ditta zadała świetne pytanie.
Odgrzebałem specjalnie dla niej z bardzo głębokich rezerw Statut i Regulamin PFS (nie było to takie proste, bo ostatnio przeżyłem kilka totalnych awarii komputera, ale na szczęście znalazły się na płytce ratunkowej) przerzuciłem okiem oba dokumenty i nieco ... ZMARTWIAŁEM.
Bo wygląda na to, że będę musiał udać się we włosienicy do Kanossy.
Marcin w tym wypadku ma formalną rację, FFS jest związkiem sportowym, który podlega Ministerstwu Sportowemu. Muszę się przyznać, że ostatni fakt przegapiłem, bo został on ujęty w końcowej części między przepisami uzupełniającymi, które zwykle w pośpiechu pomija się. Z drugiej strony słowo SPORT było używane wyłącznie przymiotnikowo w zestawieniu ze słowem KLUB, co powodowało przypuszczenie, że chodzi o wyrażenie w rodzaju: KLUBY GROTOŁAZÓW, czy KLUBY AMATORSKIE, szczególnie gdy występowały przy terminach typu SPELEOLOGIA, czy ZAWODOWCY. Swoje znaczenie w zmyłce był brak w opisie profilu organizacji określenia DZIAŁALNOŚC SPORTOWA, (które w naszej tradycji administracyjnej musiałoby się pojawić), za to pleniło się pojęcie SPELEOLOGIA, które przez koryfeuszy sportu jest pojęciem wyklętym.
Dlaczego Francuzi zrobili nam coś takiego ?
Można przypuszczać, że doszli do wniosku, że w tak zbiurokratyzowanym kraju jakim jest Francja (choć daleko im do naszych osiągnięć) lepiej wybrać konkretny umocowany ministarialnie profil, niż tkwić w bliżej nieokreślonej przestrzeni WOLNYCH STOWARZYSZEŃ. I nawet jest to logiczne, bo Ministerstwa Eksploracji nie ma, a nauka sama w sobie tak już odeszła od swoich eksploracyjnych korzeni (poza astronomią czy geologią), że na pewno nie pozwoliłaby dzielić się swoimi środkami.
Tak więc zwolennicy związku sportowego mają powód się cieszyć.
Jednak świat nie jest doskonały (jak mawiał Mały Książe), bo mają oni również powody do zmartwienia. W dokumencie francuskiego związku sportowego pojawiają się najbezczelniej pod słońcem takie wyrażenia jak SPELEOLOGIA, NAUKA i tym podobne diabelskie wymysły, nie mogą więc wciskać wszystkim gadki, że fundamentalne dla speleologii atrybuty jak eksploracja i dokumentacja nas nie dotyczą. Tą sferę iskrzenia świetnie opisał Marcin w poście wstępnym i mnie tu nic dodać.
Jest i inny powód do zmartwienia dla sportofilów: trzeba odpowiedzieć na trudne pytanie dlaczego nam w tym garniturku jest tak kiepsko, skoro Francuzi tak dobrze sobie radzą. Dlatego, że przecież cała dyskusja wróciła na Forum z całkiem innych niż federacyjne powodów, a to za sprawą UPAŃSTWOWIENIA INSTRUKTORÓW, które jest roztrząsane w sąsiednim wątku, a który w całej swej mocy dyszy tylko jedną żądzą: STWORZENIA NOWEJ ORGANIZACJI.
Dlaczego ?
Bo ludzie czują się oszukani.
Czy słusznie ?
Uważam, że jak najbardziej. Już z Makowskim wskazywaliśmy liczne naruszenia drogi legislacyjnej Regulaminu i jaskiniowego paragrafu w ustawie o uprawianiu sportu. Można by przypuścić, że to przekręt zrobiony w imię dobra wszystkich, jak próbuje mi zygzakami udowodnić Włodek Porębski. W imię ciemnego ludu prowadzi się go ku świetlanej przyszłości. Sprawa UPAŃSTWOWIENIA wskazuje na to, że wręcz odwrotnie. Już wielokrotnie pisałem o kalectwie naszego Regulaminu. Lektura dokumentów francuskich – które ciągle uważam za perełkę legislacyjną – wskazuje na następne niebezpieczeństwo wynikające z brzmienia naszych regulacji. Jakiś upierdliwy urzędnik NIK-u przy pewnej dozie złej woli może władze KTJ oskarżyć o defraudację z przyczyny dysponowania państwowymi środkami niezgodnie z ich przeznaczeniem. Przecież większość środków idzie na EKSPLORACJĘ, a taka działalność w ogóle nie jest w Regulaminie ani w Ustawie przewidziana.
Jednak, żeby nie zanudzać towarzystwo załączam na sąsiednich postach oba dokumenty.

Piotr Kulbicki