Oj Chudy, Chudy przestań bić pianę. To naprawdę nie chodzi o jakieś wielkie zyski instruktorów taternictwa jaskiniowego. Widzę, że nie brak ci typowego dla Polaków sfrustrowania. Jeśli nawet ktoś żyje z tego, że jest instruktorem to i tak jest to tylko sposób na przetrwanie. Nie widziałem instruktora, który w ten sposób dorobił się fortuny.
Ja widzę sprawy inaczej. Życie klubów jest uzależnione od napływu młodych świeżych sił. A to z prostej przyczyny, że ludzie z różnych powodów przestają działać więc muszą ich zastępować nowi. Jak do tej pory ceny kursów na Taternika Jaskiniowego wynosiły około 1000 do 2000 zł Co stanowiło dość znaczną barierę dla młodych ludzi, którzy zapisywali się na kurs. Dodatkowym problemem jest brak chętnych do szkolenia. Bo wbrew opini którą tutaj szerzysz nie zarabia się kroci na kursach, więc i instruktorzy nie zawsze mają ochotę poświęcać swój czas na szkolenie. A jest to sporo czasu, który możnaby wykożystać na działanie w górach a nie rokrocznie na uczenie w kółko tego samego nowych ludzi. Prowadzenie kursu raz, drugi, trzeci jest fajną przygodą i dodatkowo przynosi jakiś tam dochód ale przy kolejnym wielu moich kolegów instruktorów zastanawia się czy im się chce, czy nie szkoda czasu. Czasu, który możnaby przeznaczyć na jakąś fajną wyprawę. Często na kurs trzeba wykożystać część urlopu, którego potem brakuje na wyprawy.
Wracając do tematu, ja to widzę tak: wielu instruktorów oraz kandydatów na instruktorów mają do pokonania dość sporą barierę finansową a także czasową aby posiadać uprawnienia. W związku z tym nie dość, ze ilość szkolących instruktorów drastycznie zmaleje to na dodatek ceny kursów drastycznie wzrosną. Wzrosną zwłaszcza dlatego, że jeśli się powołujemy na działanie rynkowe a nie społeczne (górskie) to zarobkowe uprawianie instruktorstwa musi przynosić dochody. Co za tym idzie chętnych na "zrobienie " karty taternika będzie wielokrotnie mniej.
Jeśli prawo się nie zmieni... przepraszam jeśli nie zadziałamy tak aby zmienić prawo to pozostanie nam nie organizowanie kursów oficjalnych tylko koleżeńskich co wpłynie na jakość wyszkolenia (ze względu na brak motywacji jaką niewątpliwie są zarobione na kursie pieniądze) i działalność poza granicami kraju bo w Tatrach będą mogli działać tylko ci co mają karty (tak mówi prawo)
W związku z powyższym nie bijmy piany znów patrząc kolegom do kieszeni, tego typu dyskusje były już wielokrotnie poruszane na tym forum. Skupmy się co możnaby zrobić aby odmienić ten stan rzeczy.
Koledzy z KTJ-tu może powiedzcie nam co było zrobione, co można zrobić jeszcze, czy uważacie, ze pismo do instancji kontrolujących sejm czyli Rzecznika Praw Obywatelskich, czy też Trybunału Konstytucyjnego ma sens? Skoro został odrzucony wniosek PZA o możliwość szkolenia instruktorów na równi z uczelniami to może warto zaskarżyć to odrzucenie. Może takie publiczne omawianie tych delkatnych kwestii jest szkodliwe dla sprawy, może trzeba zwołać zjazd delegatów zaprosić prawnika zrobić coś razem? Może faktycznie połączenie sił z pozostałymi poszkodowanymi organizacjami ma sens, może oni coś już zadziałali w tej sprawie.
Jacooś wiem, ze śledzisz to forum odezwij się