Kuba Nowak Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Czy jesteś pewien, że ów niedoświadczony
> grotołaz może zrobić krzywdę tylko sobie?
> Przecież w samochodzie obok kierowcy może
> siedzieć pasażer.
> Nie masz świadomości jakie są konsekwencje
> działania zespołu w ekspozycji?
> Poza tym przebywanie dzikiego zespołu w jaskini
> zwiększa zagrożenie także dla innych
> zespołów.
> A fakt, że "powierzchniowcy" nie muszą mieć
> papieru, nie oznacza, że mają "patent na
> zabijanie".
Oczywiście masz rację, niedoświadczony grotołaz może narazić zespół, tak jak niedoświadczony kierowca może być przyczyną utraty zdrowia pasażerów. Zgadzam się z tym, i nie zaprzeczam.
Jednak z drugiej strony raczej nie wsiadamy do auta z kompletnie nieznajomymi, oraz nie udajemy się (a przynajmniej nie powinniśmy się udawać) na eksplorację lub wspinaczkę z przygodnymi osobami, mówiąc inaczej, zawsze podejmujemy świadomą decyzję i powinniśmy mieć także świadomość ewentualnych konsekwencji, czego nie można powiedzieć o ofiarach kierowcy, który w wyniku poślizgu zatrzymał się na przystanku autobusowym.
I właśnie świadomość konsekwencji miałem na myśli pisząc o różnicach w prawa jazdy i np karty pływackiej.
Inną kwestią, jest argument szkodliwego wpływu "dzikich zespołów" na zespoły "legalne". Zasadniczo należało by się także zastanowić nad negatywnym wpływem zespołów "legalnych" na zespoły "legalne", chyba że zakładamy, że "legalność" całkowicie eliminuje (choć niewątpliwie pośrednio zmniejsza) jakikolwiek negatywny wpływ.
Drugą ważną kwestią, jest zastanowienie się, nad przyczynami negatywnego wpływu dzikusów. Niewątpliwie, w znacznym stopniu może to być niewystarczająca wiedza lub doświadczenie, ale także i bezsprzecznie, działanie pod presją złapania, lub też chęć zrobienia na złość, pseudo wrogom czyli legalnym jaskiniowcom.
Po za tym, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i jakkolwiek byśmy się nie chronili, pewnej części niezależnego i nieprzewidywalnego ryzyka nie jesteśmy w stanie wyeliminować, wspinacz, może zakończyć życie, przy pomocy kamienia strąconego przez przygodnego turystę. Jeśli wspinacz był wybitny, środowisko uzna winę turysty, w przeciwnym wypadku, z pewnością pojawi się krytyka wspinacza.
> W takim razie te doświadczone osoby są potrzebne
> czy nie? Fakt, że "samozwańcy" nie chcą
> korzystać z ich doświadczenia świadczy
> właśnie o tym, że oni negują potrzebę
> istnienia tych doświadczonych, bo wg nich wiedzą
> tyle samo.
Z całą pewnością są i tacy, jednak wątpię by jakiekolwiek przepisy czy też sankcje były w stanie położyć takim zachowaniom kres.
Zagadnienie bardzo trudne, ponieważ pośrednio dotyka ludzkiej natury, i wynikającej z niej niezależności i buntu jednostki, przed tym, z czym się nie zgadza.
Mimo to, myślę że jednak zdecydowana większość "samozwańców", bardzo chętnie skorzystała by z wiedzy i doświadczenia kolegów, gdyby tylko Ci, z góry nie traktowali ich jak wrogów i źródła wszelkiego zła.
> Według tej logiki w górach można śmiało
> dokonać morderstwa doskonałego, bo prokurator w
> ogóle nie będzie się tym interesował...
>
> Pamiętasz lawinę pod Rysami???
Nie mieszajmy pojęcia morderstwa, z nieszczęśliwym wypadkiem. Jako przykład podałem taternicką działalność powierzchniową, mając na myśli świadomy zespół podejmujący konkretne górskie wyzwanie, i pisząc wyzwanie, nie mam na myśli zamordowania jednego z członków zespołu
Przykład lawiny pod rysami, jest także z nieco innej kategorii. Tu ofiarami byli młodzi, stosunkowo niedoświadczeni ludzie, prowadzeni przez bardzo doświadczonego nauczyciela.
Żeby była jasność, mam na myśli sytuację, w dwóch taterników, mając jakiś tam sprzęt, umiejętności i doświadczenie podejmuje świadomi próbę pokonania drogi, która ich przerasta, w wyniku czego giną, oczywiście, prokurator jest zawsze gdy ginie człowiek, jednak niewątpliwie w tej sytuacji, nie będzie raczej dochodził, kto ich szkolił i czy teren był odpowiednio zabezpieczony.
Pozdrawiam
maciek