Re: Kolejny wypadek
Autor:
Kuba Nowak (IP zapamiętane)
Data: 01 Dec 2009 - 09:19:47
Dla przypomnienia poniżej zamieszczam treść notatki z Jaskiń nr 50 (to taki kwartalnik z „branży” panie pośle)
Wypadek w Jaskini Sąspowskiej
Dnia 8 kwietnia b.r. [2008] opiekun Jaskini Wierzchowskiej Tomasz Roszkiewicz został poproszony o pomoc w odnalezieniu początkującego grotołaza, który tego dnia wybrał się samotnie do jaskiń w Wąwozie Jamki i nie wrócił do późnych godzin wieczornych. Jednocześnie o zaistniałej sytuacji została poinformowana i poproszona o pomoc Grupa Jurajska GOPR. Następnie z centrali wyruszyła grupa kilku ratowników i niezwłocznie poinformowano o tym wszelkie media, które towarzyszyły akcji aż do końca…
Po połączeniu sił, po północy grupa poszukiwawcza zaczęła penetrować Wąwóz Jamki. Jedną z pierwszych była Jaskinia Sąspowska, gdzie o godz. 4:30 przy zdemontowanej kracie odnaleziono rzeczy poszukiwanego. Około godz. 8:00, po pokonaniu ciasnej rury za kratą, nowo przybyły ratownik odnalazł martwe ciało 30-letniego Michała z Krakowa. Jego biodra i nogi były pionowo zaklinowane w szczelinie, natomiast tułów opadł na bok. Pozycja ciała wskazywała, że śmierć nastąpiła podczas powrotu do otworu. Mimo sprowadzenia kolejnych ratowników i sprzętu, Grupa Jurajska nie mogła sobie poradzić z wyciągnięciem ciała. Z tym problemem zwrócono się do Szefa Szkolenia Podkomisji Ratownictwa Jaskiniowo-Technicznego GOPR Tadeusza Widomskiego, który po dołączeniu kolejnego grotołaza z Krakowa udał się na miejsce, gdzie dotarli ok. godz. 11-ej. W międzyczasie rozpoczęto prace mające na celu całkowite usunięcie kraty (niepotrzebnie).
Po naradzie założono stanowisko nad poszkodowanym i z niewielkim udziałem sprzętu kującego, wyciągnięto go ze szczeliny przy pomocy układu bloczków. Jak się okazało, znacznie trudniejszy był transport w rurze do kraty. Po kilkugodzinnej, ciężkiej pracy ratowników ciało pojawiło się na powierzchni po godz. 17-ej, gdzie dalsze czynności przejęła policja.
Przyczyną tragedii mogły być problemy zdrowotne grotołaza, które w połączeniu z małym doświadczeniem i brakiem osoby towarzyszącej przesądziły o smutnym finale samotnej akcji.
Oczywiście rzeczą mniej istotną jest fakt, że rzecznik prasowy Grupy Jurajskiej jak zwykle nie wspomniał o udziale w akcji ratowniczej osób z zewnątrz...
Tyle w Jaskiniach, teraz kilka ciekawostek:
1. Pan poseł nie był obecny na miejscu w czasie akcji, ale twierdzi, że wie o niej wszystko.
2. W czasie telewizyjnej dyskusji pan poseł utrzymywał, że w akcji nie uczestniczył nikt z zewnątrz – KŁAMSTWO.
3. Tutaj, na forum pan poseł pisze, że Tadeusz Widomski był tam tylko służbowo, niejako dla formalności – KŁAMSTWO – faktycznie Tadek przejął kierownictwo akcji.
4. Oczywiście gospodarz terenu, czyli Ojcowski Park Narodowy o całym zdarzeniu dowiedział się od mediów, JOPR nie musi nikogo pytać o zdanie.
5. Jak się dowiedziałem po całej akcji, Tomek Roszkiewicz dzwonił do mnie feralnej nocy, ale niestety się nie dodzwonił. Okazało się, że szukał kogoś, kto zna jaskinie w Ojcowie, bo RATOWNICY NIE ZNAJĄ TERENU...
Jak widać z powyższych postów lekceważenie, ignorowanie, przemilczanie i kłamstwa należą do jednych z narzędzi pracy pana posła. Najważniejszy jest „kontakt z mediami”.Takich metod dyskusji uczą „specjaliści od pijaru”, ale pan poseł umiał to już wcześniej i nawet umie dobrze uzasadnić potrzebę wszechobecności dziennikarzy, „bo co się lepiej sprzeda niż cudza tragedia”?
Rozumiem, że jak jeden z van der Cogenów będzie walczył o życie, to będzie z tego emisja „na żywca”, prawda?
Rzeczywiście coraz więcej wiem o prawach rządzących w polityce i szołbiznesie, ale tym bardziej budzi to moje obrzydzenie. Błeeeee... mi się chce panie pośle, jak sobie pomyślę, że taki samozwaniec, bez uprawnień, z taką moralnością szkolił młodych ludzi, a potem ich wysyła na akcję. I niech pan poseł nie stosuje taktyki „oblężonej twierdzy”, niech się szanowny za nimi nie chowa, gęby nimi nie wyciera, wcale ich nie wyszydzam, bo na miejscu wykazali pełną determinację do działania, ale:
1. Zostali wysłani w teren, którego nie znali. I niech pan poseł nie pisze, że nie ma sprawy, „bo grotołaz już nie żył od kilku godzin”. Dla pana posła nie ma sprawy, ale może gdyby ratownicy znali teren, wiedzieli, że jaskinie tutaj są ciasne, to zdążyliby na czas???
2. Tadek nie został wezwany do oględzin zwłok, bo nie jest lekarzem sądowym, tylko dlatego, że ratownicy nie wiedzieli jak wyjąć ciało grotołaza ze szczeliny.
Za te dwa punkty odpowiada osoba, która je tam wysłała i to jego wina. Ratownik używa narzędzi, które posiada i za wyszkolenie ratownika odpowiada kierownictwo Grupy.
Pan poseł jest żywym dowodem, że „wszystko można sprzedać, ale nie wszystko można kupić”, ale tacy tego nie zrozumieją. Błeeeee!!!