Mój pierwszy raz to była j.Studnisko zrobiła na mnie wielkie wrażenie swoją wielkością. I to był mój pierwszy kontakt z liną. Pojechałem tam z ojcem i jego kolegami pokazali mi mniejwięcej techniki zjazu i wychodzenia w pociągu :P

Jako mlody niedoswiadczony chlopak zrobilem z kolegami Urwista (!). Koralowa wydala sie nam wtedy "za trudna na pierwszy raz". Do dzis pamietam ten zjazd "w kluczu" na Bezalinie i wyjscie metoda klasyczna. Potem (chyba na drugi dzien) byla Wszystkich Swietych przez "zacisk hydraulikow" i Most Herberta, a potem juz sie jakos potoczylo
kkacper

Grota Łokietka zaliczona jeszcze w szkole podstrawowej podszywając się pod kumpla który nie miał ochoty jechać na tą wycieczkę. Strasznie zmarzłem bo pożyczyłem swój sweterek dla jakiejś panienki.

Moją totalnie pierwszą jaskinią (taką do której w ogóle weszłam) była Olsztyńska. Jesteśmy z mężem 8 lat po ślubie a dopiero teraz udało mu się namówic mnie na zwiedzanie jaskiń. On jest grotołazem od wielu lat a ja kiedyś (aż głupio mi się przyznac!) sądziłam, że jaskinie są szare, brzydkie a w środku mieszkają straszne pająki, nietoperze i czort wie co jeszcze. Za pierwszym razem weszliśmy tylko w główną salkę ale za kolejnym razem przeszliśmy już 2 kolejne korytarze. Teraz czeka nas (mnie i córkę) ten ostatni. Mąż zaraził mnie strasznie. Mam urlop ale możemy pojechac w jaskinie dopiero za 5 dni - to czekanie mnie zżera koszmarnie. Razem zrobiliśmy już kilka jaskiń, narazie tylko te poziome, bo z dzieckiem ciężko byłoby zjeżdżac w dół (zresztą ja też muszę wpierw pocwiczyc...) do tych pionowych. To jest szalone po prostu. Mieszkamy w Łodzi a praktycznie w każdy weekend robimy sobie "wylot" na Jurę a i tak brakuje czasu na przejście wszystkich jaskiń w okolicy. Zawsze jest ten chol.... niedosyt. Kiedyś jakby ktos powiedział mi, że będę się czołgac po wąskich korytarzach jakiejś jaskini to bym go wyśmiała, a teraz sama wciskam się w każdą możliwą dziurkę. Mam nadzieję, że będzie coraz więcej takich "wariatów" jak my wszyscy.



Zmieniany 1 raz/y. Ostatnio 2006-08-03 17:38 przez Filipki.

Sulmowa z liną strażacką i uprzężą własnej roboty. W dół na karabinku bo ósemka za droga a do góry na prusach. ech... gdzie te czasy...

Moją pierwszą jaskinią również była dziura na Zielonej Górze-faktycznie robi niesamowite wrażenie!!!Potem Towarna, Pod Sokolą Górą, Olsztyńska i ukochana Cabanowa do której podchodziliśmy trzy razy, ale było warto-sentymencik nadal pozostaje do niej!!!A teraz kolejne...

a moja to jaskinia Raj jest naprawde niezla, szkoda ze takich stanow jaskin juz u nas nie ma... a pozniej juz poszlo latwo, ciesze sie ze partnerke w to wkrecilem i wlazi ze mna w dziurki )

pozdrowienia dla kochanej magdulki

Moja pierwsza dziura z kolei to Jaskinia Małotowa i to dziura z użyciem liny.
A potem bylismy w mało znanej a dość dużej jaskini Kuźnica i Draba oraz Stalagitowa
i Za Kratą koło Działoszyna. Fajne tereny i raczej niej znane.

Jurasz Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Moja pierwsza dziura z kolei to Jaskinia Małotowa
> i to dziura z użyciem liny.

Fajna dziura, sam sporo w niej wykopałem . Problem dalej otwarty na dnie studni pojawiła się szczelina, można kopać tylko brakuje ludzi. Do sprawnej pracy potrzeba minimum 6 osób. Jeśli byłby ktoś chętny to zapraszam

A moja pierwsza to Łopianki, do tej pory mam do niej sentyment

Moje pierwsze jaskinie - to jaskinie Tatrzańskie. Turystyczne oczywiście - Mroźna, Raptawiska, Mylna, Bielska.