Witam
Każdy z użytkowników DistoX na pewno chwali sobie jego wielkość i funkcjonalność oraz opada z sił umysłowych i cielesnych gdy tylko na horyzoncie pojawia się widmo ponownej kalibracji po wymianie baterii. Wydaje mi się, że rozwiązałem ten problem definitywnie. Pomysł nie jest nowatorski, a może nawet banalnie prosty. Wyszedłem z założenia, że jeśli wymieniamy baterie to aby nie kalibrować przyrządu, należało by za każdym razem wkładać ogniwa o takim samym kierunku i sile namagnesowania. Jeśli więc rozmagnesujemy baterie i skalibrujemy Disto, to wkładając za każdym razem rozmagnesowane baterie pozbędzemy się konieczności przeprowadzania tej uciążliwej operacji. Wystarczy wziąć n.p. obudowę od starego zasilacza sieciowego, cewkę stycznika (na 400V !) i monostabilny włącznik i już mamy ustrojstwo, które pozwala cieszyć się życiem
Baterię wkładamy do otworu (wnętrza cewki), włączamy zasilane cewki i powoli, przez około 5 sekund wyjmujemy baterię do odległości około 15 cm poza cewkę. Operację powtarzamy z drugiej strony ogniwa. Metoda jest skuteczna zarówno w przypadku baterii alkalicznych jak i Ni-MH. Pomyślę jeszcze nad wersją "terenową", zasilaną tylko z baterii.
Pozdrawiam serdecznie z zimnej wyspy.
saymon