Myślę, Tomku, że Twój post chyba wszystkim nam przemówił do rozsądku. A co myślicie, by stworzyć coś na zasadzie spółek klubów i stowarzyszeń które wspólnymi siłami prowadziłyby szerokie akcje ochronne jaskiń. Nie wiem, może jakieś wspólne działania prewencyjne - nawet jeżeli byłyby potrzebne kraty to zakładanie ich - ale nie po to by komuś tam zrobić na złość tylko po to aby monitorować wejścia do nich - a nawet jeżeliby były zamykane to klucze do nich powinny być łatwo dostępne. Oczywiście wszystko w pełnej kooperacji i w porozumieniu z lokalnymi władzami na terenie których znajdują się dziury.

W poniedziałek byłem z ramienia PZA na doraźnym spotkaniu zorganizowanym w Janowie przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska Katowice w kwestii kratowania Studniska, ale nie tylko. Dobra wiadomość jest taka, że poza organami ścigania, nikt w tej chwili nie naciska na kratowanie (ani RDOŚ, ani naukowcy, ani wójtowie, ani leśnicy). Wydaje się, że dalsze losy prowizorycznej "kraty" w Studnisku są uzależnione od wyniku pisemnych potyczek między prokuraturą a RDOŚ. Myślę, że na spotkaniu udało się wyłożyć państwu z prokuratury argumenty, z powodu których "zabezpieczanie otworów" rozumiane szerzej niż barierki + tablica nie ma sensu. Czy one ich przekonały, dowiemy się.

m.

ciekawe ciekawe ... spodziewałem się ewentualnych maniakalnych pomysłów na jaskinie po rozgłosie medialnym,
jednak widać póki co nikt się nie czepia by na siłę innych uszczęśliwiać

i bardzo dobrze

ps.miło że PZA trzyma rękę na pulsie bo to ważny temat i bez względu na podjęte decyzje lepiej brać w nich udział niż się dowiadywać po fakcie




piotr

Jak zwykle rzeczywistosc przerosla oczekiwania. O ile na spotkaniu w Zlotym Potoku zdecydowana wiekszosc byla przeciwna "kratowaniu" jaskin, o tyle same kraty na otworze Jaskini Studnisko byly efektem "checi zabezpieczenia niebezpiecznego obiektu". Jak zwykle sam problem ma wiele poziomow poniewaz istnieje konflikt interesow (mniejsza o to jakich). Kraty (wlasciwie elementy ogrodzenia) dalej leza na otworze, ale organizatorzy calego przedsiewziecia twierdza, ze to nie oni.
Wydaje mi sie, ze jednak jest wyjscie z tej sytuacji - informacje na temat ograniczen w dostepie do jaskin musza byc jak najszerzej dostepne. Wraz z uzasadnieniem. Oczywiscie nie mozna oczekiwac, ze przyniesie to natychmiastowa poprawe, ale w przyszlosci - moze tak. Ci, ktorzy jezdzili za granice - szczegolnie do Rumunii, moga zaswiadczyc, ze przy cenniejszych jaskiniach wisza tabliczki z informacjami co, gdzie, kiedy i jak (niektore wisza od 2004 roku!). W Polsce takie informacje przy jaskiniach nie wytrzymuja jednego sezonu, ale przy poparciu srodowiska (i zwracaniu uwagi wszelkiego rodzaju idiotom) jest szansa, zeby takie informacje zaczac zamieszczac - i co najwazniejsze: pilnowac i egzekwowac. Rozumiem, ze czasem z braku zajec mozna wybrac sie poraz n-ty do Jaskini Koralowej, ale do licha - nie jestesmy wlascicielami samych jaskin, tylko brzydko mowiac - elementem naplywowym (takie sloiki). Niewielu z nas zdaje sobie sprawe, ze odwiedzanie jaskin wprowadza zaburzenia ekosystemu jaskiniowego. Ludzie musza sie szkolic i to nie podlega dyskusji, ale tez musza znac druga strone medalu - zbyt wielu odwiedzajacych jaskinie niszczy srodowisko jaskiniowe (w koncu zostaje tylko kupa kamieni). Nietoperze sa najbardziej widoczne, ale jest to tylko niewielki ulamek tego co jaskinie kryja - wiekszosc to bezkregowce. Cykliczne zmiany mikroklimatu (i co gorsza - dostarczanie materialu z zewnatrz), ktore im fundujemy powoduja, ze w koncu musza albo wyginac, albo zmienic jaskinie.
Nie ma mozliwosci, zeby a'prioru wskazac ktory obiekt jest wazniejszy. Ale na pewno 1) obiekty o malej kubaturze sa bardziej wrazliwe niz te o wiekszej, 2) jaskinie od dawna zwiedzane sa mniej narazone niz nowo odkrywane, 3) im wieksza grupa odwiedzajacych - ty wiekszy wplyw na jaskinie (jej ekosystem). I to odnosi sie do kazdego obiektu jaskniowego, bez znaczenia czy jest to Jura, Tatry, Sudety czy tez Beskidy.

tomek p.