Tak, tak, tez jezdzilem do Walkosza do Bielawy po sprzet.

Jeszcze w czasach sprzed Speloclubowych.

Wtedy po tasmę rurową jezdzilo sie do Bydgoszczy, a po material na kombinezony do jakiejś fabryki w Katowicach. Pamietam jak kiedyś wlokłem całą bele najpierw od fabryki do tramwaju na pleacach, potem pociagiem do Wrocka, potem znowu tramwajem i znowu na plecach. Matko, jaki byłem wtedy dzielny. A potem sprzedałem materiał kolegom i ledwo wyszedłem na zero. Nie wiem, czy mi zostało na chociaz dwa kombinezony.

A Twojego Szakala, Stasiu pamiętam i jak go stosowales w technice frontalnej na dojsciu do Snieznej Studni, pewnej zimy wiele lat temu. Niezle byly lodziki wtedy. Pamietasz, to ta akcja, kiedy zapomniales... no wiesz czego.

A do Szakala to trzeba bylo zalozyc oryginalne francuskie ostrze. Ja sobie takie skombinowalem i dzialal mi bardzo dobrze. Ciagle mam tego Szakala. Jak mowia moi koledzy: "ice cool"

pozdrawiam cieplo
(u mnie juz wiosennie od kilku dni, ale we Wrocku jak slysze znowu snieg)

Jack