mgala Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> A kolega taternik to sam się nauczył?
/////nie nazywalbym sie Taternikiem. Nie jestem jakims specem w tych klockach, ale chodzi mi o cos innego. Napisze o tym nizej, dlaczego zaczynałem ten wątek.
>i z
> pewnością zwracał uwagę na historię pokonywania
> jaskiń, topografię i geologię tatr? przyjęliśmy w
> środowisku jaskiniowym, że nie chcemy szkolić
> 'taterników', tylko kształcić świadomych,
> wszechstronnie wykształconych grotołazów. po co?
> Choćby żeby uniknąć takiego bagna jak na jurze. I
> doświadczenie wskazuje, że kurs to ostatni moment,
> kiedy można kogoś ukształtować.
/////Ja teżuważam, że nie łojenie jest najważniejsze, ale pełna świadmość tego co się robi i dlaczego. Ja osobiscie jak wspomniałem nie jestewm jakimś tam wielkim łojantem. Wiem jak się to robi i tyle. Natomiast muj mail miał inne znaczenie. Ale od początku.
Naukowo zajmuje się badaniami geofizycznymi rejonów polarnych. dodatkowo coraz poważniej zajmuję się fotografią przyrodniczą. Głównie rejony polarne oraz, nazwijmy to sporty górskie (alpinizm, speleologia itp). Tak więc chodzienie po jaksiniach łączę z fotografią. Do tej pory robiłem to w jaskiniach lodowych na Spitsbergenie oraz na Jurze. Na jurze bez fotografowania. Teraz palnowałem się wybrać ze znajomym w jaskinie Tatrzańskie i tu zaczynają się drobne problemy. W jaskiniach tarzańskich aby chodzić wymagana jest przynależność do klubu a co za tym idzie zrobienie kursu. No i myslę sobie, dobra to jak chce to robić to trzeba zrobić kurs bo potem mogą być problemy jak ktoś zobaczy, że się chodzi po jaksiniach, albo nawet nie wyda zezwolenia na wejscie w jaskinie bo ktoś w ekipie nie ma karty taternika. Tak więc jako, że przebywam głównie w W-wie a robienie kursu w innym mieście raczej nie wchodzi w rachubę (dojazdy, studia, praca trodno to pogodzić ze sobą) patrzę a tu cena kursu ponad dwa tysiące złotych. no to przeliczam sobie pwoli. Zestaw sprzęty do chodzenia standardowy mam, osoby z którymi bym się wybeirał też mają, zestaw ogłny w dużej części mamy. Jak coś dodatkwo potrzebne to się tam nie wchodzi i tyle. Tak więc na to nie potrzeba wydawać. Tak więc dwa tysiące to praktycznie jakiś obiektyw (dobry) plus kilkadziesiąt slajdów klasy profesjonalnej. Więc się nie kalkuluje. I co teraz. Czy ktoś taki ma aby fotografować w jaskniach jechać gdzieś w Alpy, albo do Rumuni? No nędza. I to jest właśnie to. Czy członkostwo w klubie musi się wiązać z robieniem kursu. A nie można być człnkiem klubu taternictwa jaksiniowego na zasadzie dobrego go reprezentowania, dbanai o jaksinie, ukazywanie ich piękna poprzez fotografię, a czasami zajmowanie się nimi od strony naukowej (to do jaksiń w lodowcach ze względu na zapatrzenia polarne). Nie jestem kiś kto się będzie wybierać na jakieś poważne eskapady jaskiniwe, tam gdzie trzeba się wykazać wielkimi umiejętnościami. Ale chętenie wybirę się gdzieś aby to pofotografować i w ten sposób się tym zajmować.
I NA TYM POLEGA CAŁY PROBLEM W MOIM PRZYPADKU.
Mateusz Moskalik ( [
www.mmosk.prv.pl] )